poniedziałek

Ponad godzinę czekam w banku, bank w pobliżu, nowy, luksusowy, z klimatyzacją. Nic się nie denerwuję, słucham „Rok 1954” Tyrmanda. Bez tego nie wytrzymał bym tego czekania. Czekanie zmieniło się w czytanie uchem. Zdumiewa powodzenie Tyrmanda u kobiet, a był malutki, o niepięknej twarzy. To że niewysoki wnioskuję z tego, że o Adolfie Rudnickim pisał, że ten był wysoki. Przyjaźniłem się w latach 80 z Adolfem. Tyrmand miał powodzenie, bo był błyskotliwy, musiał mieć wdzięk, nie szkodzi, że miał parszywy charakter. Jednak zdumiewa, że poszedł potem na prawo, w stronę obskurantyzmu, niektórzy na to chorują na starość. Piętnował Hollywood a nawet Playboya, za rozwiązłość, on kiedyś libertyn.

Próba napisania nowego opowiadania, idzie jak po grudzie. A właściwie jak po lodowej grudzie, bo tłem jest zima stulecia w roku 79. Rano wysłałem felieton do „Przeglądu” , wcześniej niż zwykle, bo z powodu święta wcześniej zamykają numer. W sklepie w Ferio kupiłem nowy „Przegląd”, to był błąd, nie podoba mi się mój felieton, jego słabość wyszła w druku, jak mogłem wysłać takiego gniota. Pognębiło mnie to.

PODYSKUTUJ: