poniedziałek

dom nie zdążył się od nad odzwyczaić, krótko nas nie było…

Zrobiła mi się wybroczyna, fioletowa i kształtna na przed ramieniu, uderza intensywność koloru Mały niepokój dlaczego? Muszę to szybko zbadać. Wchodzę w wiek wielkiego się psucia organizmu.

U lekarki, co za luksus, przyjmuje mnie do ręki, mam chody w recepcji, mała przychodnia i blisko, i zawsze pusto i ładnie… lekarka nie pojmuje skąd ten ślad na mojej ręce, uznaliśmy, że nie ma się czym przejmować… Idąc słucham dziennika Tyrmanda „Rok 1954”, czytałem chyba dwa razy, ale zupełnie zapomniałem, świetny opis młodego Herberta, z którym się przyjaźnił. Świetnie przewidział jego wielkość. Nie przewidział, że mój syn będzie chodził do szkoły jego imienia. Ja też tego nie przewidziałem spotykając się z poetą.

Franka nosi po świecie, był od rana z kolegami we Włochach, więc bardzo daleko, w jakimś salonie gier…wrócił pod wieczór głodny jak wilk … zjadł, po czym pojechał na siłownię. Podejrzewamy, że Franek ma ADHD, ale przecież był niezwykle spokojnym dzieckiem. Nie wiem, czy tego można się z wiekiem nabawić, o czymś takim nie słyszałem. Myślę, że u niego ma to związek z fascynacją światem…on się nim teraz obżera.

Późnym wieczorem rozmowa z Antkiem. Uderza jak dojrzał i zmądrzał. A tak martwiliśmy się o niego, że interesuje się tylko filmem, niczym innym. Film zaczął mu otwierać okno na inne dziedziny…

Jakiś haker podszył się pod Miśka…kolega, kiedyś szef grafików w Zwierciadle, potem sam się wygnał pod Gołdap, ma tam pszczoły, ule i miód. Odwiedziliśmy go dwa lata temu. Bardzo to było osobliwe, bo Misiek jest osobliwy. Dostałem od Miśka prośby na messengerze, najpierw o mój numer telefonu bo zgubił, potem prośba by wpisać kod, potem że coś wygrałem… zorientowałem się, że to podejrzane. Dzwonię do Miśka, jak zwykle zawiany, mówi „to nie ja to szpiedzy”…

PODYSKUTUJ: