przez sporą część dnia Robert z pomocnikiem naprawiali nam dach, przeciekały okna dachowe w pokoju Franka. Robert mój bliski znajomy, (od depresji) od kilku lat bawi się w dekarza. Mówi, że specjalnie dla mnie zrobił ten kawałek dachu za pół ceny. Ile zapłaciłem? Więcej niż zarobiłem za książkę „Bilet do nieistnienie”, czy za Alfabet polifoniczny”, każdą pisałem przez rok. Nie wiem jak będzie z „Trąbą powietrzną”, ale nie mam dużych nadziei, że będzie się dobrze sprzedawać.
Poprawiłem słaby zarys swego wiersza, zrobiłem to na komputerze, na małej fali dobrego nastroju i narodził się dobry wiersz. A do Zwierciadła posłałem „Okno z wierszem”, z wierszem Ani Piwkowskiej.