wspaniale te „Dzienniki” kompozytora Zygmunta Mycielskiego, jaki niezwykły człowiek dobry, bezinteresowny, pomagający wszystkim, utalentowany artysta a pozbawiony próżności. Intelektualista wysokiej próby. Piękny patriota. Jak nędze, jak powierzchowne są na tym tle moje tutaj notatki.
Wczoraj Sławek Murawiec, znany psychiatra, bliski mi człowiek, z żoną też psychiatrką i z córką siedmioletnia Dianą. Tylko małe dziewczynki potrafią mieć taki wdzięk.
Wczoraj bardzo późnym wieczorem Piotr ze Sztokholmu nie odebrał telefonu, od razu złe przeczucie. Dzwonię dzisiaj w południe.
Jest w strasznym stanie, w stanie rozpadu. Błagam go by wezwał karetkę, ale wiem, że raczej tego nie zrobi.
Trwonię czas, nie mogę znaleźć żadnej viagry na moją impotencję pisarską. W ciągu ostatnich kilku dni napisałem trzy opowiadania, ale teraz całkowita niemożność. I jak zawsze w takiej sytuacji lęk, że tak mi to już zostanie.