poniedziałek

dzień mało urozmaicony, spacer w inna stronę niż zwykle, na południowy zachód, tam las po kwadransie się kończy i wśród sosen dzielnica modernistycznych małych bloków z lat 60, pierwotnie dla pracowników reaktora atomowego w Świerku. Nauczyłem się chodzić ze słuchawkami w uszach słuchając podcastów. Źle to świadczy o moim życiu duchowym, że nie potrafię być sam ze sobą i z lasem.

Napisałem dwa wiersze i opowiadanie. Więc dzień jest usprawiedliwiony. Jutro o świcie, bo o 10 taxi do Telewizji.

Opowiadanie o kłótni małżeńskiej z wrzuceniem obrączki do muszli klozetowej. Już druga osoba opowiedziała mi o takim akcie. Czyli to częsty gest w finale bitwy domowej. Zwiastuje on rozwód. I tak to się skończyło w obu przypadkach.

Coraz bardziej wciągają mnie „Notesy” Wajdy, świat, który opisuje to jest też mój świat, stąd poczucie bliskości.

Dzwoni dziennikarka z Newsweeka, prosi o rozmowę, będzie pisać o późnych ojcach, ma być też fotograf. I bieda, bo moje dzieci już wolą dentystę od fotografa, nie widzę szans by usiadły z nami do fotografii.

PODYSKUTUJ: