poniedziałek

Na nic zobowiązanie wobec siebie samego, że wyjdę na spacer, bo słońce. Zamiast tego zasnąłem po obiedzie, który przyjechał z indyjskiej restauracji. Porażka.

Po miesiącach wracam do opowiadań zgromadzo0nych w tomie „Raju nie będzie”. Nabrałem do nich trochę dystansu. To jest prawie 180 stron. Staram się usuwać, te które wydają się słabsze. Dwójka znajomych je czytała, ich minusami też się czasami kieruję. Na razie waham się jakiemu wydawnictwu je zaproponować i jaki termin sugerować, skoro w Lirze, w nowym roku, ma się ukazać pierwszy zbiór opowiadań „Trąba powietrzna”.

Przyzwyczajam się do braku świerku, który po brzegi wypełniał okno mojej sypialno-pracowni. Jaki to był plac zabaw dla ptaków i wiewiórek. A nawet szukam zalet nowej sytuacji. Otworzył się obszerny krajobraz na las, jest o wiele więcej światła w pokoju, a panoramiczne okno w domu sąsiadów mam jak na dłoni, nie ma zasłon, więc jest to okno jak scena w teatrze, na której mogę oglądać ich życie rodzinne. Pisarz lubi podglądać.

PODYSKUTUJ: