poniedziałek

czytam dzienniki dziadka Bartosza Maciejewskiego pisane w okopach, lata 1918 -1920 wydane w w Karcie, nie jest intelektualistą jest bardzo młody, nie ma wyksztalcenia ale widać jak miesiąc po miesiącu pisze coraz lepiej. Jest w tym dzienniku okrucieństwo wojny, polskie wojsko też wtedy grabiło, mordowało, gwałciło. Był krwiożerczy antysemityzm, z jaką rozkoszą obcinano ortodoksyjnym Żydom brody i pejsy. I pomyśleć, że mój dziadek od strony matki, też wtedy się bił, może tuż obok i dostał masę odznaczeń, również virtuti. A z kolei mój ojciec, nastolatek, który się zgłosił na ma ochotnika, usłyszał od sierżanta, który go przyjmował: pan Żyd i chce walczyć. Ojciec zachorował na tyfus i nie pojechał na front. Może dzięki temu tyfusowi jestem na świecie.

A to cytat z eseju mojego ojca pisanego na początku lat 70. , słowa profetyczne. „Maszyny stają się coraz bardziej skomplikowane, psychologia ludzi, którzy te maszyny tworzą nie komplikuje się w tym stopniu, człowiek nie zmienia się z równą szybkością jak twory jego geniuszu. Stąd rodzi się lęk przed supremacją cywilizacji technicznej, której przedmioty dostępne są oglądowi, ale zrozumienie ich struktur przerasta możliwości nie wtajemniczonych w wyższą matematykę. (…) Wielka księga poezji, tak długo czytana przez mieszkańców planety, staje się coraz bardziej obca, tak jakby historia literatury, która zamyka się i otwiera wciąż na nowo, miała się tym razem zamknąć na zawsze. „ Dzwonię do Wojtka Ornata ” twórcy i dobrego ducha wydawnictwa „Austeria” . Mówił mi kiedyś przynieś coś twojego ojca, wydamy to. Po miesiącach dzwonię, proponuję eseje „Wolność wyboru” , dobry tytuł, mówi.

PODYSKUTUJ: