poniedziałek

nie spałem do 5.30. Chociaż zjadłem swoje płatki, wypiłem melisę i nawet połknąłem Nasen. To już zaczyna być bardziej niż kłopotliwe. Jeszcze gdybym był pewien kiedy zasnę, czytałbym książki lub pisał coś, a tak to w ciemności płynę na łóżku w kierunku świtu, pierwsze budzą się ptaki, rozmawiają ze sobą a nawet śpiewają.

Zamówiłem kort na czwartek. Łukasz boi się tej gry po trzech latach, ja też. To może być upokarzające doświadczenie.

Dzwoni Uchański, mówi, że moja książka najlepiej sprzedawała się na stosiku Iskier, poszło półsetki.

Przybyla wiatrówka pistolet, którą sobie zamówił Franek. Więc strzelanie do puszki w ogrodzie. Broń niby bezpieczna a przebija na wylot puszkę. Franio jest specjalistą od różnych pasji, zapala się łatwo i nie jest to słomiany ogień. Zobaczymy jak będzie z boksem, jutro idzie na pierwszy trening.

PODYSKUTUJ: