dzisiaj pogodny, letni dzień, spacer, wszystko kwitnie, a najpiękniej magnolie, dwie płoną fioletem u dalekiego sąsiada, który zakładał nam alarm. Spryskuje czymś trawnik, nie widzi mnie, posunął się, patrzę jakbym podglądał to co zrobił z nim czas. Spotykam Frania na pięknym nowym fioletowym rowerze, jedzie do paczkomatu po buty, które z jego pomocą mu kupiłem, sam je wypatrzył.
Dobrze się dzisiaj czułem. A przecież nie wydarzyło się nic, co by mnie mogło zbudować. Chemia mózgu.
Obiad z indyjskiej restauracji na naszym tarasie, inauguracja.
Franio delektuje się swoimi markowymi butami, najchętniej by w nich poszedł spać. Jutro z ochotą pojedzie rowerem do szkoły, błyszcząc nowymi butami.
„Ciało” Ernaux przywiózł kurier, pierwsza książka, którą kupiłem w Internecie. Od razu zacząłem ją czytać i nie mogłem się oderwać.
Steki komentarzy powyborczych. PiS wygrał, ale przegrał, a my czujemy niedosyt. Jakbyśmy zapomnieli, że jest wschodnia Polska, dawny zabór carski, a tam potomkowie pańszczyźnianych niewolników. Mają mentalność członków sekty, fakty nie są ważne dla tych ludzi.