poniedziałek

Wysłałem wydawcy „Alfabet polifoniczny” . „Alfabet? A może „Abecadło polifoniczne” , nie wiem jak lepiej?

Ewa ledwie wróciła z miasta, miasto sparaliżowane, samochód wyglądał jak śniegowa kula. Teraz noc, drzewa, oblepione futrem śniegu, baśniowy krajobraz. Wychodzę na mały spacer, śnieg niemal po kolana, a ja nie mam odpowiednich butów, więc szybko wracam, ale dotknięcie magii.

O śmierciach, tych kiedyś bliskich, a dawno nie widzianych, dowiaduję się czasami przypadkiem. O iluż nie dowiaduję się i nie wiem, że ludzi już nie ma. Długie nie widzenie jest też jakąś formą śmierci. Wetując facebook widzę, że zmarł Marek Karpiński, brat Wojtka i Jakuba. Najmniej zdolny z braci. Podpadł mi przed laty tym, że był bodaj rzecznikiem prasowym Wałęsy, w czasach gdy nie lubiliśmy Wałęsy, więc początek lat 90. Teraz ani mnie to ziębi ani grzeje.

PODYSKUTUJ: