poniedziałek

Na Powązki, Ewa i Franio myją grób rodziców, jakby myli zmarłego, ja nie pomagam tylko szukam grobu Bolesława Leśmiana i nie znajduję. Na drodze do grobu rodziców, grób mojego przyjaciela Jurka Wociala, filozof, wykładał na uniwersytecie. Bardzo chudy, bardzo wysoki, tak wyobrażam sobie Don Kichota. Był osobliwym człowiekiem. Bardzo inteligentny, mówił nieco patetycznie. To on w 1977 roku wciągną mnie w działalność opozycyjną. W drugiej połowie życia niestety zwariował. Stał się fanatykiem religijnym, gorzej, stał się narodowo prawicowy. Takie nawrócenia są niemal zawsze ucieczką przed grozą istnienia. Pamiętam scenę, po programie telewizyjnym, w którym obaj wystąpiliśmy, pokłóciliśmy się tam o gejów. Stoimy już na parkingu telewizji, pytam go dlaczego uważasz, że związki gejów nie powinny zostać zalegizowane? Bo to jest nienaturalne, odparł. W tej właśnie chwili przeleciał z hukiem nad nami lądujący na Okęciu samolot olbrzym: A to jest naturalne? – zapytałem go. Zamilkł. Nasze stosunki rozluźniły się Jurek zmarł na raka. Nie pożegnał się ze mną. To był znak, że nasze podziały są już na śmierć i życie.

Do kliniki na górny Mokotów zrobić USG nogi, tej którą mi operowano, pobolewa i nieco kuleję. Tak jest od trzech miesięcy. Jak dawno nie prowadziłem samochodu, zdaję się zwykle na Ewę, a też jeżdżę autobusami. Czułem nawet niepokój, że mam prowadzić ale tego się nie zapomina. Czas korków, wiele remontów dróg, więc niewygodnie jeździ się po Warszawie. A badanie? Jest jak się obawiałem, będzie ciężko o diagnozę, mam już roentgen nogi, wszystko jest ok, a USG teraz też niczego nie wykazało. Jak leczyć nie znając źródła problemu.

PODYSKUTUJ: