kolejny zły dzień, i wielki lęk, że po tylu dobrych latach znowu zawleczono mnie do obozu zagłady. Dzwonię w panice do swojej lekarki, ale nie odbiera.
W południe wywiad dla radiowej dwójki o „Albumie”. Radio publiczne, ale to redakcja poezji, konsultowałem się, że mi wolno.
Wiadomość, że kamienica Johna, Dom Literatury, zostaje przejęta przez miasto i traci swoją funkcję. Taka smutna śmierć, po kilkudziesięciu latach życia, mieścił się tu Związek Literatów Polski potem Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Jest piękna sala konferencyjna w drewnianym wystrojem z lat 50. Kto nie mówił z drewnianej mównicy Tuwim, Iwaszkiewicz Miłosz…. Sam miałem zaszczyt kilkanaście razy. Jest wspaniała biblioteka, tygodnie w niej przesiedziałem, nie tylko w czasie studiów. Czas też tam zastygł, meble z lat 50. Była w piwnicach stołówka, dla członków związku, tanie niezłe jedzenie, na parterze kawiarnia. To przepadło już na początku lat 90, jest tam teraz restauracja
Tak kończy się pewna tradycja, smutek jej końca. Inna sprawa , że związek stetryczał i przestał być potrzebny pisarzom. Wielu pisarzy na znak protestu wyszło z niego, gdy kilka lat temu zarząd przyjął dotacje jakiegoś pisma SPP od Glińskiego.
Spałem w ciągu dnia i trochę mi lepiej, świat już nie jest czarny, jest szary. Może to jutro minie.