poniedziałek

wcześniej wstałem by obejrzeć mecz tenisowy Igi Świątek z Rumumnką Chirsteą, i ucieszyłem się z jej wygranej.

Krzyś z Kanady pisze z dalekiej Argentyny, jest wysoko w górach, ale nie ucieka od dramataów świata. Dziwi sie, że w swoim blogu nic nie piszę o Ukrainie, którą bardzo się przejmuje. Ależ ja też Krzysiu bardzo sie przejmuję, ale w tych zdawkowych notatkach nie notuję swoich poltyczno społecznych emocji. Też prawie nic nie piszę o tym, co czuję wobec polskiej polityki, wyżywam sie w tej sferze w felietonach, ktore piszę do Przeglądu. A przecież niemal cały jestem tu zrobiony z niezgody, ze wściekłości i gniewu.

Posłałem redaktorce wiersze wybrane do „Albumu rodzinnego”, często była to już tylko kosmetyka, dodałem cztery wiersze w pliku mamy, w swojej części zmieniałem kolejność. Natępny etap, to będą zdjęcia. „Album rodzinny” ma się ukazać na święta bożego narodzenia, więc jest bardzo dużo czasu, ale wydawnictwo chce mieć to wcześniej gotowe do druku.

Odrabiam tylko lekcje, więc piszę felietony, ale to za mało i czas, który mija zdaje sie pusty.

PODYSKUTUJ: