poniedziałek

Po długiej przerwie Franio dzisiaj pojechał do szkoły, przejęty i przestraszony, bo pierwsza lekcja z groźną nauczycielką matematyki, z panią Gruszko. Jedna z nielicznych zalet mojej obecnej sytuacji, że nie mam lekcji matematyki.

Wieczne pióro, które mam od tylu lat, które tak lubię, gdzieś mi zanikło, myślałem, ze już na wieczność, gdy nagle znajduje je w jakiejś kieszeni. Tyle radości z takiej małej rzeczy. Tylko nim dobrze pisało mi się wiersze. Pewnie dlatego ostatnio zamilkła moja poezja.

Tenis z Łukaszem. Nadal jestem zardzewiały. Przez bolące biodro źle się ruszam, a tenis to też gra nóg.

Siedzę na tarasie. Słucham jak nasz ogród oddycha.

PODYSKUTUJ: