poniedziałek

 

kiepsko jest, budzę się jeszcze z nadzieją , ale jawa ją zabiera. Cześć dnia w łóżku, uciekam w sen, ale tym bardziej bolą przebudzenia. Odwołuję co mogę w tym tygodniu,  też tenisa jutro. Jaka szkoda. Depresja ma tyle twarzy, teraz moje źle, jest jakoś inne od poprzednich, ale różnicy nie da się uchwycić. Na pewno silny dyskomfort duszy, zimno, zupełny brak apetytu, nie tknąłem obiadu. „Nudności psychiczne ” Ciemna barwa myśli. Brak nadziei.  Unikam dzieci, przypominają mi jakie ma wobec nich obowiązki. A góra czułości jaką dla nich mam, zamrożona. Nieświadomość, czyli nieistnienie jako luksus.

Wiadomość o śmierci Michała Jagiełły. Tyle razy igrał ze śmiercią wspinając się. Wiadomość, że umarł nagle. Więc ładnie. Pisarz, poeta, człowiek serdeczny. Kiedyś jechałem z nim pociągiem do Chorzowa, prowadził ze mną tam spotkanie literackie. Ostatnio widzieliśmy się w Fabryce Trzciny na Pradze, na jakimś wernisażu. Wtedy też czułem się nędznie. A teraz..nie ma go…i nawet jakoś mu trochę tego zazdroszczę.

Uczucie kosmicznego zimna od środka.

PODYSKUTUJ: