piątek

wczoraj był Robert, przywrócił życie mojego Cryslera, padł akumulator, bo zostawiłem klucz w stacyjce, jeden z licznych moich aktów roztargnienia. Dawno się nie widzieliśmy, Robert ma złote ręce, wszystko potrafi naprawić, bardzo mu tego zazdroszczę, ale ma też duszę artysty. Daje mu swoje ostatnie książki. Pisze potem zachwycony moim tomikiem. To jedna z moich internetowych znajomości, które bardzo sobie cenię.