wczoraj do północy wywiad z Grzegorzem, pewnie do Zwierciadła. On kiedy mówi jest jak rzeka bez granic, cala sztuka by dawać jej brzegi i stawiać mosty.
W nocy zdecydowalem sie na kapiel w basenie, zimno ale zdrowo, na trawniku obok jeździl tam i z powrotem robot strzygący trawe. Tu wszyscy maja takie roboty, kiedy idzie sie na spacer widac jak krążą po trawnikach wielu posesji. Niesamowicie to wyglada. Zaraz ten wynalazlek dotrze do Polski. Na razie ma to urok nowosci. A to dopiero poczatek „urobotowienia” domu i ogrodu.
Ewa kolejką do Berna, a ja w domu i w ogrodzie….
Znwou Krysia zrobila pyszne jedzenie, jemy tu swietenie do rana do nocy i pijemy wino, zawsze w ogrodzie, zupelne rozpasanie.
Dostajemy wiele ksiazek Grzegorza od Grzegorza, kazda dedykacja jest z jego rysunkiem, to magia jak predko stwarza światy. Oglądam jego dwie pracowpnie, wiele tam szkiców, i to właśnie jego szkice podobają mi sie najbardziej. W pracowni w piwnicy obok starej broni prawdziwy karabin maszynowy, dostalem go do znajomego, mówi, w Szwajacarii o to łatwo. System szkolenia tu podobny jak w Izraelu. Żolnierze jada na przepustki do domu z bronią. I do 40 roku zycia, faceci 6 tygodni w roku spedzaja na szkoleniach wojskowych. Ale to Izrael wzorowal sie systemie szwajcarskim.
Dosyć tego dobrego. Jutro powrot. Grzegorz ratuje nas nowym przewodem do GPSu, nasz sie popsul. Do przejechania mamy 1500 km. Planujemy dwa noclegi, nie spieszymy sie..