Wczoraj Ewa do teatru, a ja z Franiem. Nieustanie o coś pyta- a tata…? Potem mówi: nie lubię literki k, bo to kleszcz, ani literki u, bo to umieranie.
Upał. Piękny nasz ogród, czytam Pepysa. I męczy mnie, że nie „pisze mi się” żadna książka.
Jadę umyć samochód. Coraz ciężej i niewygodniej nosi mi się siebie samego.
Jutro na Targach Książki podpisuję swoją nową powieść „Wyszedł z siebie i nie wrócił” , o 11, na stoisku wydawnictwa „Czarna Owca”.