piątek

wczoraj nędzny dzień, depresyjne samopoczucie mimo pięknej pogody, jej piękno „piękniło” się jakby przeciwko mnie. Na dodatek spotkał mnie afront, posłałem nowe wiersze do Twórczości, gdzie wielekroć drukowałem, pismo kiedyś prestiżowe zeszło na margines, jak wszystkie miesięczniki, dali tam pisowskiego szefa, pisałem o tym, ale od niedawna wymieciony, myślałem, że jest już nowa ekipa. Dostałem szybką odpowiedź, że wiersze nie zostały zakwalifikowane do druku. Dla starego autora z dużym dorobkiem, z dopiero co wydanym wyborem wierszy to ciekawe doświadczenie. Może to polityczna decyzja, nie wiem. A może jestem grafomanem. Jeden z wierszy odrzuconych…

Czarny gołąb

Kiedy do ojca
Przylatywał czarny gołąb
Z nekrologiem znajomego
Jęczał i wzdychał
Wysilał się i wysilał
Starał się pojąć
I nie pojmował

Czasami siadał za biurkiem
By napisać o tym wiersz

Byłem dzieckiem
I nie rozumiałem
Czemu śmierć
Robi na nim
Takie wrażenie

To przecież proste
Jest – nie ma
Tak samo bywa
Z bańką mydlaną

Dorosłem tato
I kiedy przylatuje
Do mnie czarny gołąb
Nie pojmuję
Jęczę i wzdycham

Siadam do biurka
I piszę wiersz
Który właśnie piszę
Zamykam w nim i odmykam
Drzwiczki piecyka
Dorzucam niepojęte
Do niepojętego
I patrzę jak na bladych ścianach
Tańczą cienie płomieni

Dzisiaj lepszy dzień, niemal pogoda ducha. I pogoda za oknem. Jakby była pełnia lata.

Antek miał skomentować wiersz Przybosia, trudny wiersz, sam mam z tym kłopot. Mój ojciec byłby w rozpaczy, że męczymy się z wierszem Przybosia, najpierw bardzo się przyjaźnili a potem bardzo się nienawidzili. Bardzo odmienni jako poeci, ogień i woda.
I miał coś Antek o Tadeuszu Borowskim, błagam go by przeczytał choćby jedno opowiadanie tego znakomitego prozaika, nikt nie pisał mocniej o Auschwitz niż on. Borowski był przyjacielem mojej mamy, ojciec też znał go dobrze. Antek nie chce czytać, jaka szkoda, jest inteligentnym chłopakiem, ale bez czytania książek , będzie inteligentny w połowie.

Zacząłem sam teraz czytać Borowskiego i jakbym czytał po raz pierwszy. Jak możliwe są wojny po obozach zagłady, jak możliwy antysemityzm?

Znalazłem w otchłaniach mojego komputera małą książkę dla dzieci, pisałem ją korzystając z opowieści, jakie snułem moim dzieciom , gdy zasypiały. Zapomniałem o tym tekście. A jest to niezłe. Dziewczyna z promocji w Lirze, pracuje też dla wydawnictwa dla dzieci „Ach” . Są zainteresowani. Jest już termin promocyjnego spotkania wokół „Trąby powietrznej „, 14 maja o 17, kawiarnia „Ogród” , blisko stacji metra Wierzbno. Będę jeszcze przypominał.

W Ferio podchodzi do mnie jakaś ładna pani, wita się i składa życzenia. Czyta mojego bloga. Zawsze jak jestem w Ferio, kupuję orzechy włoskie i gałkę lodów w Grycanie. To ostanie jest grzechem i słabością woli.

Młody, więc jeszcze niewielki szerszeń chodzi po szybkie, co mnie irytuje, ale go przecież nie zabiję

PODYSKUTUJ: