wczoraj, tym razem z Ewą, po raz drugi w ciągu kilku dni obejrzałem serial Adolscense ( Dojrzewanie). Jeszcze mi się coś takiego nigdy nie zdarzyło. I tak samo byłem zainteresowany i wzruszony.
Dzisiaj, więc wyjątkowo w piątek, „Sprawa dla reportera”. Gościem drugiej części programu był Wojtek Eichelberger. Ucieszyłem się, ale też zmartwiłem, zawsze wyższy ode mnie, jest nagle mojego wzrostu, zgięty w pół. Pewnie jakiś zwyrodnienie kręgosłupa. Była Paula Smaszcz Kurzajewska, która podobnie jak Jaworowicz, mówiła do mnie „mistrzu”. A ja przecież mówiłem mało i bez większego sensu. Wojtek jak zawsze w skupieniu i głęboko. Dramaty ludzi, jak nie ma dramatu z chorobą, sami niszczymy siebie nawzajem. Najsmutniej, gdy w grze są dzieci, tak było w drugim temacie.
Rozbity jestem, trudno mi się skupić na czymkolwiek. Uciekam w oglądanie filmów, a powinienem uciekać w czytanie książek. Blokada na pisanie wierszy. „Słodkie i gorzkie lata” w zastoju. Nie mogę się zdecydować, by z tego zrezygnować, nie mogę się zdecydować by dalej pisać tą autobiografię. Czasami mi się zdaję, że przeżuwam to co już przeżułem.
Telefon od Wojtka Ornata z Austerii, po interwencji żony, z którą udało mi się skontaktować. On nie odbiera telefonów. A chciałem polecić dziennik Łukasza Nicpana, który wysłał do Austerii z moją rekomendacją. Nie zna jeszcze tekstu, ale wyda skoro polecam. Mówi, że będzie wydawał eseje ojca w tomach o niewielkiej wielkości, może być i tak.