wczoraj w czterech salonach samochodowych, dzisiaj w dwóch. To efekt porozumienia spadkowego między Ewą i jej bratem. Niby luksusowy problem, ale wszystkie modele zbliżone klasą, i doprawdy trudno wybrać. Niezwykle jest wyposażenie tych nowych lepszych wozów, to niemal pojazdy kosmiczne. Ja mam skłonność by szybko się decydować, Ewa bardzo zwleka, rozważa się, waha się. Nawet w restauracji gdy wybiera danie z menu. A co dopiero teraz.
Niezwykle wciągnął mnie amerykański serial „Pozłacany wiek”. Nie wiedziałem, że jestem do tego zdolny.
Czytam biografię Igora Mitoraja, niezwykle go cenię jako rzeźbiarza. Źle napisana książka, archaicznie, ale jednak ciekawa. Pamiętam swoje „spotkania” z Mitorajem, w Paryżu, w Santa Cruz na Teneryfie, na rynku w Krakowie. To zawsze było przeżycie. O nim będzie pewnie mój następny felieton w Zwierciadle.
Wtyk Amerykański sfrunął mi przed klawiaturę z brzękiem, i łazi wyginając swoje długie nogi i podfruwa. Nie chcę być z nim w jednym pokoju, ale jeśli wyrzucę go za okno, uśmiercę go. A żal mi go. Gatunek inwazyjny, nie tak dawno przywleczony z Ameryki a już podbił Polskę. By przetrwać zimę nawiedza domy i wtyka się, to tu to tam, stad nazwa.