W niedzielę jestem na Targach Książki, przed Pałacem Kultury, stoisko Czytelnika, nr 6 godzina 13 – 15. Siedzenie tam to jakaś forma żebractwa, niepokój czy ktoś przyjdzie z „datkiem”. Ale te targi wzruszają mnie, bo pamiętam jak na nich podpisywali książki moi rodzice, dla dziecka to była jakaś magia a teraz przeszedłem na drugą stronę zaczarowanego lustra.
Czasami myślę o rodzicach, szczególnie o ojcu, tyle pracy, erudycji, talentu, i właściwie to wszystko gdzieś przepadło, zasypał piasek i śnieg, zostało kilka śladów…. one też znikną..
Dzisiaj Franio, mój dwunastolatek złościł die, że musi czytać „Alicję w krainie czarów”, po co ludzie wymyślili książki, rozpaczał. Syn pisarza. Jest już mojego wzrostu. Odkryliśmy w jego gęstej czuprynie, małą kępkę siwych włosów.
Spacer do lasu, pusto, cudowna pogoda.