Wiadomość w Onecie, że aresztowany został Mariusz Ziomecki, jest podejrzany o gwałt. Dawno nie widziany kolega. Inteligentny, utalentowany, błyskotliwy. Radził sobie jako dziennikarz w Stanach, ale wrócił do Polski. Nie wiadomo czy jest winny, ale taka wiadomość wpuszczona w krwioobieg zbiorowej pamięci już kaleczy jego wizerunek, nawet gdyby potem udowodnił swoją niewinnośc. W sprawach o gwałt bywa to zresztą trudne, a nawet niemożliwe.
Zaglądam do dzisiejszych nekrologów. Nie żyje Mirek Kowalski, podobnie jak ja kiedyś związany z Niezależna Oficyną Wydawniczą. Znalem go słabo. Bliśmy razem na targach książki w Jerozolimie, rok bodaj 1995. Jak osobliwe rzeczy zostają czasami w pamieci po człowieku. Pamiętam aferę w hotelu z jego powodu, upił się i zaginął. Poszukiwano go przez całą noc i wkońcu znaleziono. Nie mam z nim innych wspomnień. Był też gościem tych targów Władysław Bartoszewski, z nim mam wiele wspomnień, już innego typu.
Jakby w nawiązaniu do sprawy Mariusza…na Natefliksie ogladam serial o sprawie Dominique Strauss-Kahna, niedoszły kandydat na prezydenta Francji, oskarżony o gwałt. Rok 2011. I ten rok mnie poruszył. Że tak dawno, tak niedawno. Pamiętam, że obrazy z aresztowania go w Nowym Jorku, oglądałem w Tel Avivie, na wysokim piętrze w mieszkaniu Jonatana Barkai, mojego przyjaciela, tłumacza moich wierszy na hebrajski. Jego żona Ryna, ciężko westchnęła, niestety Żyd. To było jak wczoraj, pamiętam gdzie siedziałem na skórzanej kanapie, gdzie siedziała Ryna. Jonatan stał. A minęło już ponad 10 lat. Oboje nie żyją. Za dziesięć lat, czyli jutro, bedę miał lat osiemdziesiat, jeśli dożyję tego wieku, kiedy każdy człowiek staje się już wrakiem człowieka.
Seksualne drapieżniki, które mieszkają w ciałach nawet pozonie spokojnych i kulturalnych samców, zdumiewające jak to powszechne.