wczoraj moja kuzynka Karolina z Jerozolimy u nas kolacji, z córką i wnukiem. Jest w wyśmienitej formie, ma 83 lata, w ogóle świetna z niej osoba. Dużo o podobieństwach między Polską i Izraelem, tylko tam wszystko jest bardziej, na dobre i złe. Netanjahu jest kopią Kaczyńskiego. Tylko, że tam nacjonalizm plemienny zagraża bytowi tego kraju, a sojusz prawicy z religią ma bardziej dramatyczny wymiar niż u nas, bo przy ich ortodoksach, ojciec dyrektor to łagodny baranek. Liberałowie tu i tam równie bezradni. Uważają,że kolejne wybory znowu wygra prawica. Karolina zdziwiona, że taksówkarze warszawscy są na ogół antypisowscy, u nich niemal wszyscy popierają prawicę.
Dzisiaj u protetyka, stary ząb jak nowy.
Muszę dopisać jeszcze co najmniej trzy opowiadania do nowej książki dla dzieci, by móc słabsze odrzucić, całkowita niemoc, żadnych pomysłów. Takiej impotencji chyba jeszcze nigdy nie miałem. Akcja książki w domu chłopca, gdzie dzieją się różne magiczne zdarzenia, trochę jak we śnie.
Dwa akty roztargnienia, jadąc do stomatologa zapominam komórki, niepokój z tego powodu. Tak się uzależniliśmy od podłączenia do sieci, że brak telefonu wydaje się groźny. Potem, gdy znowu jechałem, tym razem tylko do biblioteki, po drodze zatankowałem benzynę, patrzę, nie mam portfela. Miły młody sprzedawca pozwolił mi pojechać do domu po portfel, chciałem mu zostawić jakiś dokument, nie chciał. Postanowiłem dzisiaj już więcej nie wychodzić z domu. Jestem niebezpieczny dla siebie.