niedziela

u Agnieszki na Żoliborzu, siedzimy w ogrodzie trochę marznąc…jest jeszcze Monika i Jan i moja Ewa, dosiada się córka Agnieszki skośnooka Julia…Agnieszka i Monika to moje przyjaciółki z domu na Iwickiej, był jeszcze Adam, ale umarł. Chodziliśmy też przez lata do jednej klasy. Agnieszka taka jak zawsze, więc niezwykła, dziecinna i mądra wrażliwością dziecka, widząca świat po swojemu niezwykle oryginalnie, z niepokojem obserwuję, że nieco trzęsą się jej dłonie, oby to nie był Parkinson. Wspomnienia. Monika i jej mąż Jan byli też moimi sąsiadami na Sadybie w latach 70 i 80, taki niezwykły zbieg okoliczności. Mężem Agnieszki był Joshiho, Japończyk, mój przyjaciel ze studiów polonistycznych, byłem świadkiem Agnieszki na ich ślubie, Joha też już nie ma. Jest tyle wspomnień. Wystarczy poruszyć jedno i sunie ich lawina.

PODYSKUTUJ: