niedziela

spotkanie z Grzegorzem w restauracji „Na rozdrożu.” Mieszka w Aszkelonie, blisko Gazy …wcześniej w kibucu, odwiedzałem go tu i tam. Bardzo przybity sytuacją. Czarno myśli, nie ma żadnego wyjścia z tej sytuacji. Wewnątrz też wielki konflikt, „zagryzamy się” nawzajem mówi, wśród moich znajomych nie ma nikogo, kto myśli prawicowo, mówi. W moim też nie, odpowiadam. Podział tam i tu bardzo podobny, tylko tam sprawa gardłowa. My kopiemy się na razie po kostkach. Opowiada o swoich dzieciach i wnukach, też nie czytają książek, nie interesuje ich przeszłość, karmią się papką z sieci. Mówi: gdy obserwuję młodych w Polsce, mam wrażenie, że są identyczni jak młodzi w Izraelu, tak samo ubrani, tak samo się zachowują, maja takie same pasje. ale ja to wszystko przecież świetnie wiem. Grzegorz nie opowiedział mi niczego nowego. I tak samo myślimy, że Hamas to wygrał propagandowo. I nic go nie obchodzą ofiary.

Franek jutro idzie do szkoły, pierwszy dzień w liceum, nosi ono imię Zbigniewa Herberta. Umierał ze strachu, że będziemy obecni na rozpoczęciu roku. Myślę, ze jednak kiedyś zrobię mu świństwo i będę miał w tej szkole pogadankę o Herbercie i o pisaniu. Jak on to biedak przeżyje.

PODYSKUTUJ: