rok 1954, Tyrmand Spotyka się swoim przyjacielem Zbigniewem Herbertem. Notuje: „boryka się z obsesją zmarnowanego życia, nie może się oprzeć przygnębiającemu przekonaniu, że nie pozostawi śladu po swoim istnieniu. Nie dziwię się mu”. A tyle śladów po nim zostało i mój syn będzie chodził do szkoły imienia Herberta.
Niezły dzień…. jeden, dwa, trzy poprzednie były w ciemnej aurze depresji. Czemu ta wiedźma mnie prześladuje. Ale wczoraj napisałem krótkie opowiadanie, coś z mojego życia, tak zawsze łatwiej, problem, że już wyjadłem swoje życie. Czasami trafi się jakaś resztka.
Poprzedniej nocy szerszeń ze strasznym zgiełkiem wpadł za poręcz mojego łóżka, ona niemal przylega do ściany. Nie potrafił się wydostać. Jak spać z szerszeniem. Ale skoro potrafimy spać ze śmiercią, która jest w każdym z nas, to taki szerszeń to drobnostka. Napisałem o tym wiersz, kolejny pożytek z nieszczęścia.