Rano basen. Potem w stronę Warszawy. Niedaleko Korbowni z którą się żegnamy, do wieś Haczów, tam najstarszy w Europie drewniany kościół gotycki. Zdumiewające bo wokół pusto i głucho a świątynia otwarta, nikt jej nie pilnuje, tylko my w środku, wiele mroku i zapachu drewna pociemniałego od upływu czasu. Obok niepiękny murowany kościół, o tylko oryginalny, że wzniesiony w 1944 roku. Pamiętam czasy, gdy kościoły były zawsze otwarte, dzisiaj to dziwi. Wsiadamy do samochodu, gdy z nowego kościoła wychodzi ksiądz, otwiera drzwi samochodu, zdejmuje sutannę i do razu traci powagę.
Rzeszów, byłem tylko przejazdem, wiec nigdy nie byłem. Piękny rynek, promenada wśród starych domów, bardzo to atrakcyjnie wygląda. Franek, który ma słabość do wieżowców zachwycony już niemal ukończonym wysokościowcem , stoi niedaleko starego miasta, nad rzeką. Ciekawa architektura. Frankowi od razu zapala się głowa, snuje plany przenosin do Rzeszowa, sprzedamy nasz dom i kupimy w wieżowcu apartament, najlepiej na wysokim piętrze. W wieżowcu będzie siłownia i basen, szczególnie ta siłownia go kusi.