część dnia na mieście, Pola Mokotowskie, bywałem tu czasami, gdy w latach 90 mieszkałem na Rakowieckiej. Teraz po wielkim „remoncie”, powiększono stawy, wiele drewnianych leżaków i ław do siedzenia, dobrze to wygląda. Wielkie tłumy, zapach pieczonego mięsa bo masowe grillowanie na obszernych trawnikach. Unoszą się siwe strużki dymu. Kilku ciemnoskórych gra w siatkówkę, gromada Wietnamczyków wokół rozłożonego koca, dwie dziewczyny idą trzymając się za ręce. Nagle przypominam sobie, tu spotkałem się z Ryszardem Bugajskim, spacerowaliśmy, mógł być rok 97, oczywiście nie pamiętam o czym rozmawialiśmy.
Potem przejeżdżamy przez miasto, Wola , centrum, las wieżowców, to jest ta nowa Warszawa, której nie znam. Imponujące wrażenie. Dalej Świętokrzyska, Tamka, na tej ulicy sklep Militaria, największy w mieście, wzbudził entuzjazm Frania i żal, że zamknięty. Broń to jego najnowsza pasja, a ma ich już kilka. Udaje nam się cudem znaleźć wolne miejsca parkingowe w pobliżu pieszej kładki przez Wisłę. Młodzi coś jedzą w restauracji z widokiem na Wisłę, potem spacer kładką z widokiem na panoramę miasta, która w ciepłym świetle zachodzącego słońca. Widać i słychać na takim spacerze, że Polska przestaje być jednorodna etnicznie. W sumie dojmujące wrażenie, że Warszawa niezwykle wypiękniała i wyszlachetniała, z szaroburej zrobiła się kolorowa, z biednej zamożna, z prowincjonalnej…. europejska. Patrząc z góry na Wisłę dowiaduję się, ktoś przesłał smsa, że Biden zrezygnował. Ulga.
Dobrze mi zrobiło wyjście z nory…nie domu, bo dom mamy piękny, z nory mojej głowy.