sen bardzo wyrazisty, mało wesoły. Ciekawe, że w tylu snach miejscem akcji jest moje miaszkanko na Rakowieckiej, gdzie mieszkałem kilka lat po powrocie ze Szwecji
znowu czas pożera mi tenis, w telewizji. Męski final Roland Garros. Pożera?, a może i tak on tak stracony, takie mam tygodnie.
W naszym punkcie wyborczym pusto, mały niepokój czy to nie zły znak.
Wielka radość z wyników wyborów, klęska PiSu, która wieści ich porażkę w wyborach prezydenckich. Ale bieda z Francja, Austrią i Niemcami. Kto by się spodziewał, że będziemy triumfować w Polsce a martwić się zachodnią Europą. Rodzimy pesymista powie, porażką jest trzeci wynik Konfederacji i że do Brukseli jedzie brunatny Braun. A KO ma tak dobry wynik, bo przejęli wyborców Trzeciej Drogi, która bez sensu bawiła się w symetryzm. A Polacy chcą rozliczeń.