niedziela

szare dni, pocieszam się Mundialem, kibicowałem Arabii Saudyjskiej, ale gdy Polska wygrała ucieszyłem się. To ukazuje wieloznaczny stosunek jaki mam wobec Polski, mamy, bo wielu moich znajomych czuło podobnie.

Jan Lechoń wyskoczył przez okno w Nowym York, w czerwcu 56 roku, i skończył mi się trzeci tom jego dzienników. I jaka pustka teraz. Jutro muszę wysłać felieton do Zwierciadła o tych dziennikach.

Dziwnie się czuję, jakby moje dłonie nie należały do mnie, stopy, nawet głowa. Mam nadzieje, ze to nie zapowiedź depresji.

Olek Gruszczyński w Polsce, mój przyjaciel z Los Angeles, operator filmowy. Cieszę się na wtorkowe spotkanie z nim. Tyle wspomnień z młodości. Żadne przyjaźnie nie smakują tak jak te młodzieńcze. Czuje się ten smak nawet po więcej niż pół wieku.

PODYSKUTUJ: