wczoraj na obiad urodzinowy do cioci Niny, na Ursynów, była tez ciocia Danusia, poczciwy, miły domowy obiad, i tort urodzinowy i sto lat. Nadspodziewanie dobrze zniosłem ta uroczystość, i dwie ciocie, a zwykle mam mało cierpliwości.
Dzwoni Wiktor Kulerski, mówi o moich wierszach, bardzo nimi poruszony, mówi, ze nie zna się na poezji, ale interpretuje je mądrzej, niż krytyk, który o nich niedawno pisał.
Bury, przygniatający burością dzień, moi idą na koncert do filharmonii. Ja staram się napisać kolejne opowiadanie, wielki opór stawiają mi słowa.
Cały dzień w o domu, więc jałowy i monotonny do tego stopnia, że przyjemność mi sprawiło sprzątnięcie kuchni.