nie spałem do czwartej w nocy, ptaki się obudziły, słyszałem ich głosy, nie pomogły cornfleksy, ani melisa, łyknąłem pastylkę nasenna. I teraz dzień przetrącony.
Dzwonię do Karoliny do Jerozolimy, uświadamia mi jak skomplikowana jest sytuacja w Izraelu, trzeba tam być by to zrozumieć. Mówi, że w Jerozolimie właśnie odbywa się wspólna manifestacja Żydów i Arabów za zgodą i pokojem.
Ale jednak wewnętrzny konflikt z izraelskimi Arabami to 20% ludności tego kraju, jest największym problemem, nie Hamas, który dla celów politycznych sprowokował tą rewoltę. Konflikt idzie też o świątynię na Skale,(i słynny meczet), do tej „skały” przylega Ścianą Płaczu. To sąsiedztwo musi iskrzyć.