niedziela

rano mało optymizmu we we mnie, lekki niepokój się sączy.

Do Krysi i Ryszarda, Krysia czyta mojego bloga co krępuje moje opisywanie naszej wizyty. Chociaż nie mam nic do ukrycia.. Pyszne jedzenie w ładnej ramie pięknego apartamentu. Pies i kot zupełnie uczłowieczeni. Wiele wspomnień, kilkadziesiąt lat temu byliśmy serdecznymi sąsiadami. Czemu teraz mieszkając tak blisko, tak rzadko się spotykamy?     Paradoksalnie ponownie zbliżyła nas paranoja polityczna. Dzieci szalały i nie chciały wracać do domu. Na deser wpada ich syn Olek z żoną Justyną. Prawie rówieśnik mojego dorosłego syna Daniela i jego dawny kolega. Lekki francuski akcent z jakim mówi ma swój wdzięk.

Ryszard i Olek pamiętają, że mieliśmy kiedyś telefon towarzyski z sąsiadami. Dla zupełnie młodych to jakaś osobliwość.

PODYSKUTUJ: