wczoraj cięcie wina, które próbuje nas zupełnie opleść, istna inwazja. Nie mogłem się zabrać do tego do dawna, a teraz tnę dzikie wino z dziką pasją.
Sam w domu, rodzina na „Leśnej Polanie. ” Powinienem pójść na spacer, a nie chce mi się. Jakbym był zasznurowany w sobie. Tnę jednak nadal dzikie wino. I czytam w ogrodzie „Lapidaria” Kapuścińskiego”, to nie jest najlepsza książka Ryszarda. I czytam setki prac nadesłanych na konkurs literacki dla dzieci w Bielsku Białej” Lipa 2019. Jak co roku, od bardzo wielu lat. Męka. Mało poezji, a proza dzieci zwykle bardzo słaba. Prozę zaczyna się pisać po 20. Poezja bywa ciekawa u dzieci.
Ktoś pyta kiedy ukaże się moja książka „Dom pisarzy w czasach zarazy. Iwicka 8a” . Dopiero w przyszłym roku na majowe targi książki. Roczne opóźnienie z powodu” nieszczęśliwej” redaktorki . Ale takie opźnienia bywają szczęśliwe. Nowa redakcja jej się przysłuży. I na pewno będą lepsze zdjęcia. A one bardzo wzbogacą książkę.
Matylda przyniosła pod drzwi tarasu konająca mysz. Coś okropnego, bo mysz kona podobnie jak człowiek. Musiałem ja wynieść i wrzuić za płot. Stałem się więc jej drugim oprawcą. Matylda wparowała do domu i urzadziła prawdziwą histerię, też bardzo ludzką. Nigdy jeszcze tyle nie miauczała, zaczepiała mnie łapą. Miałem wrażenie, ze zaraz odezwie się ludzkim językiem i powie: daj mi w końcu żreć. Nie byłem w nastroju by ją karmić po tym co zrobiła, okaleczyła tą mysz nie po to by ją zjeść, ale dla zabawy. Damy nie jadają myszy. W końcu jednak dałem jej parówkę. To nie kot, a jakiś człowiek zabił zwierzę, by zrobić z niej ta parówkę, a myśmy ja kupli, by ją pożreć.