Do Modlina samochodem, zostawiamy na parkingu, lot gładki z twardym ladowaniem. Wokół morze, upał, autobus, wkrótce prom. Błękit morza, pasmo gór, na szczytach wiatraki.Jak można było tak zeszpecić krajobraz. Autobus rozpycha biodrami gałęzie drzew ciężkie od kwiatów.
Hotel, nie brzydki, nie za duży, duży za to basen. Mieszkamy w pokoju poniżej trawnika pod starymi palmami.Ogluszajaca muzyka, zgiełk ustal o 23.Ta planeta jednak skazana jest na zaglade. Pożyczyć samochód i jak najszybciej stąd uciekać.