Budzę się z ciężkim kamieniem w ramionach….rozpuszczam go teraz kawą i herbatą i stukaniem w klawiaturę. Ale nadal ciąży mi niepokój przed tygodniem, który się mnie czeka. A on przecież prawie pusty.
Drżą mi ręce kiedy szykuję tyle świetnych książek do oddania, na dłoniach srebrny kurz. Ale nie mam innego wyjścia, książki mnie zjadają, też te wspaniałe.
Jak w natchnieniu piszę felieton do Zwierciadła . Scalam tez książkę „Osobisty przewodnik po depresji” i wysyłam do bliskiej mi lekarki psychiatry. By oceniła to też pod kątem fachowym i poprawiła błędy.
Po południu wypełza niepokój i kładzie mi zimną dłoń na brzuchu.
Cały dzień przed komputerem. Ale zdążyłem w karkołomnym tempie „przeczytać : biografię Wojciecha Kossaka. Ponad 400 stron…Arael Zurli Wojciech Kossak, malarz polskiej chwały. Nowość, dostałem od Uchańskiego, z ciekawością czytałem „lotem ptaka „, też ze względu na Pawlikowską Jasnorzewską. Postać malarza jak i jego malarstwo średnia, ale tło fascynujące. Koszmar jednak tych lat międzywojennych, teraz powtarzany w karykaturze.
Moje polityczne komentarze na facebooku, przez bardzo wiele osób upubliczniane… wściekam się i piszę, więc jeszcze żyję.