Równo rok temu próbowałem siebie zabić. Malo brakowało, a by mi się udało. Uratował mnie ten blog i facebook, umieściłem na nich mój wiersz pożegnalny. Krysia zadzwoniła do mojej żony. Widocznie tak musiało być.
Myszka, którą mam teraz w dłoni wypadła mi z ręki i leżała na podłodze. Moja głowa na klawiaturze. Teraz mam wrażenie, że to nie bylem ja. I nie byłem.