Budzę się, przesuwam się na skraj łózka i jak spadochroniarz ląduję na ziemi i wpadam we wszystkie swoje problemy, jak do komórki z kurami. Nie czuję się depresyjnie, więc wygrzebuję się, a kury wypryskują na wszystkie strony.
Felieton do „Przeglądu”, tam zdanie: „Ludwik Dorn w Platformie. Ta partia nie może się już nawet uśmiechnąć, ma z przodu trzy złote zęby. Dorn, Napieralski i Kamiński, a z tylu trzonowy Giertych.” A i tak będziemy musieli na PO głosować.
Telefon do Ani Boleckiej w sprawie konkursu na opowiadanie, „Kutno”, jesteśmy w jury, któremu nawet bodaj przewodniczę. Od tylu lat znam Anię, też z czasów kiedy nie wiedziała, nic nie wiedziała, że będzie kiedyś pisarką.
Kilka słów z K. , malarz wybitny, uszkodził sobie prawą dłoń, którą maluje, konieczna operacja, K. w nastroju grobowym, zabieg prywatnie, więc drogi. Zawsze oszczędny, mówi ponuro: nie wiem czy mi ta operacja pomoże, jedno pewne, że wszyscy musimy umrzeć. K. nie cieszy się cudzymi nieszczęściami co rzadkie i cenne, wiec mówię mu jak w tym roku depresja nie chciała mnie puścić ze swoich ramion, a on ma jeszcze w siłę by się tym zmartwić. O ile moje życie byłoby mniej barwne gdyby nie K. Są ludzie, którzy nawet rozpaczają z wdziękiem. Zobaczymy się w niedzielę.
Szukam muzyki w radiu…Modlitwa w Radio Maryja, tam nawet to jest karykaturalne. W stacjach muzyczno liberalnych prowadzący kretyni, niezwykle z siebie zadowoleni.
Rozmowa z Marysią z Paryża i z Wisłą ze Sztokholmu, rozmowy osobne, ale obie panie zmieniają nogę z paznokciami do malowania siedząc w warszawskich salonach piękności. Marysia ma w sobie coś ostatecznego i grobowego, nie tylko głos. Wisła ładuje energią i optymizmem.
Leszek ze Szczecina, kapitan Wojska Polskiego , poeta , chce mnie za kilka miesięcy zaprosić od Szczecina na jakaś poetycką imprezę. Jest w nim coś wzruszającego. Też w tym jak jest sam w sobie zaplątany. I jak wojskowe komendy mieszają mu się z frazami poezji. A mnie traktuje jak generała.
Matka trzynastoletniej córki, pyta mnie: widziałeś jej stronę na facebooku? Widziałem , okropnie się mizdrzą. -A tam -ona na to, – moja córka i jej koleżanki to wszystko kurwiszony i lachociągi.
U Pawła w „Czarnej Owcy”, serdecznie jak zawsze, czochram mu włosy, które ma zupełnie owcze, ale już z pasmami siwizny. Namawiam go by wydał mi wznowienie „Rzeki podziemnej” . Wielki czekoladowy tort w związku z wydaniem przez „Czarną Owcę,” kolejnego tomu Milenium. Zmywam się, bo tłok na mnie jednak źle działa, chociaż czuję się jak na siebie rewelacyjnie.
O 19.30 w „Och Teatrze premiera Marii Callas. Master Class.
I już po …świetny spektakl i świetna rola Jandy, też dlatego, że grała również siebie, przecież widywałem ją w czasie prób. Podobnie nieznośna i kapryśna.Trochę czekałem na Krysię by jej pogratulować, ale zaczęli zaczepiać mnie jacyś ludzie, których nie znam, a którzy zdawali się mnie znać dobrze(mój brak pamięci do twarzy), co bardzo kłopotliwe, bo nie pamiętając sprawiam im żywą przykrość. Jak tej kobiecie, kiedyś zapewne bardzo pięknej, a teraz jakby noszącej w sobie dawną dziewczynę złożoną w niej jak w lodowej trumnie. Nie poznaje mnie pan? Mówię prawdę , że nie, bo kłamać jeszcze gorzej . Ktoś mi się kłania, kto? chyba Janusz Majewski, to on brodę zapuścił ! Jurka Radziwiłowicza na szczęście poznaję. Ale uciekam z teatru. A Krysi napiszę potem gratulacje..
Andrzej Domalik – reżyser spektaklu. Był drugim reżyserem, gdy kręciliśmy w roku 88 „Nasze podwórko” , już wtedy wydawał mi się zdolny i że się marnuje. Andrzej wygląda specyficznie, więc gdy wszedł teraz na scenę wydawał się przebranym aktorem charakterystycznym.
Piękny wiersz Różewicza o trawie znalazłem sobie na dobranoc.
Trawa
W spojeniach murów
rosnę
tam gdzie są złożone
tam gdzie się łączą
tam gdzie są sklepione
tam wnikam
przez wiatr rozrzucone
ślepe nasienie
w pęknięciach ciszy
cierpliwie się plenię
czekam aż padną mury
i powrócą na ziemię
wtedy okryję
twarze i imiona