Do Pruszkowa, chciałem pokazać się pani profesor, która mnie leczy. Jest ordynatorem na oddziele, gdzie sobie zafundowałem elektrowstrząsy. To nie było tak wstrząsające doświadczenie jak można się spodziewać, właściwie najgorszy był sam budynek, który pamięta 19 wiek. Otwiera mi oddział miła młoda pielęgniarka, która mnie pamięta i mnie czyta. -Jak się pan czuje – dobrze się czuję- odpowiadam. I to prawda.
Jutro do Góry, tak się nazywa miasteczko, gdzie mam mieć spotkanie. Kawałek drogi. Zawsze mnie trochę niepokoi podróż, czy się nie spóźnię i nie zawalę spotkania, a to jazda z przesiadką. Raz, tylko raz spóźniłem się na spotkanie autorskie w Łodzi, korek i moje błądzenie samochodem. To było straszne. Jeśli spotkanie jest gdzieś dalej, to jeżdżę pociągiem, to cudowny czas na lektury.