Rajska pogoda, rajski nasz ogród i mały Franio, który po nim fruwa jak kolorowy motyl – Antos na szkolnej wycieczce – a ja pół dnia przesypiam. Mam słabe akumulatory, siadają mi jak dużo jeżdżę.
Prawie nic nie piszę, co do razu rujnuje moje poczucie własnej wartości. A przecież dzisiaj wysłałem felieton do Przegląd i piszę do Zwierciadła felieton o dziennikach Samuela Pepysa. Ale to odrabianie lekcji.