bez zmian…wiec taka próba utrzymywania się na powierzchni, mdło, buro-szaro i niemal całkowita niemożność. Takie życie nie ma dla siebie usprawiedliwienia.
W depresji czas nie płynie, a wycieka jakby z pękniętego zbiornika.
Telefon od Wojtka Fibaka, zaprasza dzisiaj na wystawę malarstwa Fangora na Mazowieckiej w ZPAP. Mówi, że ciągle podczytuje moją „Kolonię karną „, dzisiaj czytał w środku nocy i wiele komplementów. Czy dam radę tam podjechać, wiem, że powinienem się zmusić, szczególnie, że obiecałem Wojtkowi, że będę.
Zmarł gen. Czesław Kiszczak. W roku 1989 oddawał mi osobiście maszynę do pisania, która była przez lata „jeńcem ” na Rakowieckiej. Byliśmy obaj trochę zakłopotani. Był chyba jakoś podobny do Jaruzelskiego, uważałem go kiedyś za oprawcę a teraz widzę, że być może też dzięki niemu nie byliśmy na przesłuchania bici i torturowani. Jak mogliśmy nie doceniać tego już wtedy.
Każda walka zaślepia. A demonizacja wroga pozwala wytrwać.
Pewnie prowadzę wóz przez chłodną Warszawę. Tłum na Mazowieckiej, ludzie się nie mieszczą w salach, wiele wystąpień, wspomnienia o niedawno zmarłym Fangorze, Wojtek też mówi kilka słów, wśród trzech osób na sali mnie wymienia, nie wiem czy to syci moją próżność, na pewno trochę wstyd…..Potem świetna skrzypaczka mały koncert. Oglądanie wystawy, nie jestem wielkim wielbicielem tego malarza, tym bardziej żałuję, że nie mam jego obrazu, ich ceny dochodzą do miliona, sprzedał bym rozstając się z nim bez żalu. Potem Wojtek przedstawia mnie rodzinie i znajomym, chwali moją „Kolonię”, mówi że to powinien być światowy bestseller i nawet obiecuje , że się w to zaangażuje. Nie wierzę za bardzo, inaczej bym to widział, gdyby sam miał wydawnictwo na zachodzie. Nie chce mieć nadziei i potem ich tracić.