Wróciłem po południu z Gdańska…
Wczoraj w Oliwie spotkanie w bibliotece,w nieludzkim miejscu, gdzie włażą na siebie wielkie bloki. Biblioteka tam wydaje się miejscem z innego świata. Garstka ludzi, jak ptaki, które zleciały się do mojego ziarenka. Przyszła X, znamy się serdecznie z facebooka, ona też męczy się z depresją. Idziemy potem do kawiarni, wymieniamy się doświadczeniami jak znaczkami. Okazuje się, że można być w zaawansowanej ciąży, mieć kilkuletnie dziecko i spaść w przepaść depresji. Zanikają nawet macierzyńskie uczucia. I Bóg coś takiego wymyślił? Nie – diabeł.
Za hotelowym oknem szalał czarny jesienny deszcz i wiatr. Oglądałem w tv szaleństwa w Sejmie. Jak po tym spać?
Dzisiaj w prywatnym liceum spotkanie z uczniami. Uczennica spytała mnie, co myślę o protestach? Jak się zmieścić w słowach? Jaki miły i mądry dyrektor i właściciel szkoły, serdeczni nauczyciele.
PiS wycofuje się rakiem. Ależ oni mają obrzydliwy przód.I tył.
Piekło i rozkosz dzieci.