czwartek

rano macam siebie, nie jest dobrze, ale mogło by być gorzej, nie posunąłem się dalej w rozpaczy. To też złe samopoczucie fizyczne. Telefon do Pani profesor, chwali mnie za wystąpienie o depresji w Onecie. Dzisiaj potrzebne mi pochwały. Plus jedna pastylka więcej. Smutek apteki…

Mogę prowadzić, jadę  na Krakowskie spotkanie z Wojtkiem Fibakiem w jego galerii. Wojtek zachwycony moją powieścią „Kolonia karna „, cytuje fragmenty. Z kolei jego kolega, też kolekcjoner malarstwa ,chwali mnie za felietony, mówi, że mam malarski język. Trochę słodyczy na moją gorycz. (a ostrzega Pascal -chcesz aby ludzie ciebie lubili, nie mów dobrze o sobie.) A ja zbieram do Wojtka jego akt roztargnienia. Jest luksusowy,  jak on sam. Zaginął mu niezwykle cenny zegarek…  i jest cała opowieść. Mam do Wojtka wielką słabość, nie tylko dlatego, że był idolem mojej młodości. Ma w sobie w coś ciepłego i miłego i jest świetnym gawędziarzem. Oglądam jego galerię, kolekcjonuje i sprzedaje teraz malarstwo nowoczesne, rozumiem je, ale wolę dawne.

PODYSKUTUJ: