czwartek

cały czas jestem podminowany wyborczą niepewnością. Pewnie też dlatego zamieszczam mocne wpisy na fecbooku.

Przelewam Franiowi pieniądze, kupuje sobie sztangę i obciążenie, stojak już jest. Jego pokój zmienia się w siłownię. Ale nadal króluje tam jest wielkie przedwojenne biurko, przy którym przesiaduje, to biurko po moim ojcu, napisał przy nim kilkanaście książek, w tym „Mikiewicza”, który był przez wiele lat szkolną lekturą.

„Rok szczura”, podjąłem decyzję, że jednak wklejam w swój dziennik fragmenty z moich felietonów pisanych w tym samym czasie, jako integralną cześć tekstu, to małe nadużycie, ale małe i wybaczalne.

Walczę by przekonać choćby jedną osobę by nie głosowała na Nawrockiego. Dzwonię do Pawła, mieszka w Oslo. Chce głosować na Nawrockiego z powodu reparacji od Niemiec, że Tusk ich nie załatwił. Mówię: Pis rządził osiem lat i nic. To jest nie do załatwienia, a to co Niemcy nam wypłacili zabrali Sowieci, od nich też powinniśmy ządać reparacji. I od Szwedów za potop. Jeśli by byłoby ny to załatwienia, zrobiłby to Tusk, bo jest serdecznie z kanclerzem Niemiec. A nie Nawrocki, który zna tylko Wielkiego Bu. Nie wiem, czy go przekonałem, ludzie mają sieczkę w głowie.

Coraz więcej moich znajomych boi się, że jednak przegramy. Rzeczywiście nasz lud jest wyjątkowo odporny na argumenty. Gdyby w piątek Nawrocki zmienił się w orangutana, też by na niego głosowali.

PODYSKUTUJ: