wczoraj do Otwocka, muszę wyrobić sobie nowy paszport, miłą uśmiechnięta urzędniczka, boże jakie to ważne. Teraz ten zabieg jest bardzo prosty, nie wypełnia się już tych koszmarnych pism, wszystko jest w komputerze.
Porażka Igi przygnębiła mnie, znikły nagle jej niezwykłe zalety, jak dobra gra mimo wszystko, nawet mimo złego dnia. I nie wygrywała tych ważnych piłek, co w tenisie takie istotne. W drugim secie prowadziła 4- 0 i go nie wygrała, to się jej chyba nigdy jeszcze nie zdarzyło.
Rozmowa telefoniczna z prezesem Czytelnika, jest szansa, że moje wiersze ukażą się tam jeszcze w tym roku, w październiku. Aż wierzyć mi się nie chce.
Spacer z Antkiem po lesie, jestem bez energii i martwi mnie, że dnia ubywa.