Czwartek

Dzisiaj lepiej, nawet byłem u fryzjerki, lustro mi mówi, ze twarz mi się zmienia w gębę, w worek na czarist, smutne, ale mam to gdzieś. No i jak zwykle nie dogoliłem się

Dzwoni Robert Mazurek, teraz popularny dziennikarz, kiedyś bardzo prawicowy, teraz umiarkowanie, dzwonił niedawno zachwycając się „Biletem do nieistnienia”, teraz to kontynuuje aż mi chwilami wstyd. Mówi, że w weekendowym Plusie Minusie dodatek do Rzeczpospolitej, będzie jego felieton o mnie i o książce. To jest wybitne co piszesz, mówi. Nie do końca w to wierzę, ale czuje się podbudowany, a ja potrzebuję mocnej podbudówki, bo mój dom ma wątłą konstrukcję.

Na fali lepszego nastroju przemagam się i zaczynam porządkować pomieszczenie, które zastępuje nam piwnice i archiwum. Niewielki ślepy pokój, miała tu być trzecie łazienka. Nieprawdopodobny tam bałagan, aż strach wchodzić. Szukam listów od wielkoludów, wynoszę z tej pakamery pudla torby walizki, cały korytarz zastawiony, w końcu znajduję pudło z listami. Są od Giedroycia, Wajdy kś. Twardowskiego. Jana Kotta, ale nie ma od Mrożka i Szymborskiej. Musiałem je gdzieś schować oddzielnie. Nie mam pojęcia gdzie. Bardzo tym jestem strapiony. Teraz powinien posegregować te listy a wyrzucić na śmietnik masę starych zabawek, maszynopisów jeszcze po rodzicach. Nie mam na to siły.

PODYSKUTUJ: