przeglądając swoje stare teksty znajduję str. 578 fragment z książki Paula Johnsona: „Historia Żydów”
„Żydzi nie byli po prostu nowatorami. Byli modelowym przykładem, streszczali sobą ludzką kondycję. Wydawali się ukazywać wszystkie nieuniknione dylematy człowieka z uwydatnionej i oczyszczonej postaci. Byli istotnie „gośćmi i przybyszami”, czyż jednak nie odnosi się to do nas wszystkich, mieszkańców tej planety, z której każdy ma w dzierżawie zwykłe „lat siedemdziesiąt”? Żydzi byli symbolem bezdomnego i podatnego na zranienie człowieczeństwa. Lecz czy cała ziemia nie jest zaledwie czasowym „obozem przejściowym”? Żydzi byli żarliwymi idealistami dążącymi do doskonałości, a zarazem słabymi ludźmi, mężczyznami i kobietami tęskniącymi do dostatków i bezpieczeństwa. Chcieli przestrzegać niemożliwego prawa Bożego i chcieli również pozostać przy życiu. Na czym polegał dylemat żydowskich wspólnot w starożytności, próbujących łączyć moralną doskonałość teokracji z wymogami państwa zdolnego do obrony własnego istnienia. Dylemat ten powrócił w naszych czasach w kontekście Izraela, utworzonego dla urzeczywistnienia pewnego humanitarnego ideału i odkrywającego w praktyce konieczność własnej bezwzględności, aby po prostu przetrwać w nieprzyjaznym mu świecie. Lecz czy nie jest to stały problem, który dotyka wszystkich społeczeństw ludzkich? Wszyscy pragniemy zbudować Jeruzalem. Wszystkich znosi nas na powrót w stronę Miast Doliny. Było chyba rolą Żydów wyostrzyć i udramatyzować te powszechne doświadczenia ludzkości i przekształcić swój szczególny los w jakiś ogólny morał. Jeśli jednak taka jest rola Żydów, kto im tę rolę napisał?” (str. 578″
Andrzej Bieńkowski z Małgosią u nas. Andrzej świetny malarz, i wielki zbieracz muzyki ludowej. Mam jego piękny obraz, malowany na podkładzie piaskowym, wygląda jak płaskorzeźba. Andrzej w rozpaczy bo ten obraz przez 40 lat swego życia nieco wyblakł. Zastanawia się , czy go nie poprawić, ale to ryzykowna operacja. Małgosia i Andrzej oglądają nasze obrazy, zdumieni, że tyle pięknych. Andrzej bardzo utył, a taki był kiedyś chudziak, to dlatego, że wszystko robi z wielką pasją i namiętnie. Dotyczy to też jedzenia. Maluje teraz świetne rzeczy, ale nie jest dostrzegany jako malarz. Żeby istnieć w sztuce trzeba mieć nie tylko talent i wytrwałość, a też szczęście. A jego zbiory i zasługi dla muzyki ludowej są ogromne. Przyniósł mi swoją nową książkę o swoich poszukiwaniach pt. ” Trzymałem węża w garści”.
Córka Andrzeja pracuje w Centrum Kopernik. Opowiadała, że centrum zamówiło w jakiś firmie zachodniej postać troglodyty, w wymiarach jeden do jednego, troglodyta jest owłosiony jak trzeba i w naturalnej postaci, więc nagi. Ministerstwo blokuje wystawienie troglodyty, bo w swojej nagości ten ma pokaźnego kutasa. Siałby więc zgorszenie, szczególnie wśród dziewcząt. Od takiego strasznego widoku dziewczęta mogą stać się lesbijkami. Proponuję postawić troglodytę z listkiem figowym. To będzie wielka szansa by wypromować Centrum Kopernika . Już widzę troglodytę z listkiem w mediach światowych. I pomyśleć, że całe to świętoszkowate pisowskie towarzystwo, po kryjomu biega do agencji towarzyskich. Nie grzeszą, bo biegają tam z listkiem figowym.
Sensacja bo na Baidenie prezydent Duda podał rękę Tuskowi. Rzeczywiście niebywałe. Już się mówi, że Duda się uniezależnia. I to chyba nawet jest prawda. Niczego nie ryzykuje. Jakby się nie uniezależniał, byłby durniem. A Duda ma wiele wad, ale durniem nie jest.
Wracając jeszcze do przemówienia Baidena. Jaka naiwność prezesa i Wałęsy , nareszcie z czymś się zgadzają, prezes szeptem a Wałęsa na głos skarżyli się , że Baiden niczego nie powiedział. Liczyli, że będzie wymieniał rodzaje broni jakie prześle Ukrainie, w tym F 16. Miałem wizytę u stomatologa na tyłach hotelu Mariott, gdy Baiden tam mieszkał, wejście nie hotelowe, ale sprawdzanie jak na lotnisku. Grupa młodych Ukraińców i Polaków, z megafonami grzmi po angielsku na całą okolicę „F 16 dla Ukrainy!” Rontgen moich zębów. To jest straszny widok, jakoś ostateczny. Nie mogę nie myśleć o tych, którzy giną bez sensu w bezsensownej wojnie, po obu stronach frontu.