ktoś przesłał mi wiadomość, że Wanja Ronge nie żyje. Mieszkał w Berlinie, kiedyś Zachodnim. Często bywał w Polsce, trudne lata 80. Tłumaczył moje wiersze na Niemiecki, zapraszał mnie do Berlina, serdecznie tam gościł. Niezwykły, gorący człowiek. Smutno.
Napisałem wczoraj opowiadanie, chyba dobre, duże z tego zadowolenie, ale do razu ból, że nie mam pomysłu na nowe.