pierwsza w nocy, coraz później kładę się do łózka, a w łóżku też pracuję, czytam, potem nie mogę zasnąć, śpię niemal do południa. Problem, że lubię te nocne godziny, kiedy dom śpi i jest spokój.
Wczoraj wysłałem felieton do „Przeglądu”, w poniedziałek do „Zwierciadła” Dwie miseczki więc puste i musze od nowa zbierać pyłek.
Niedawno na Placu Zamkowym, w bibliotece domu literatury, dobra biblioteka, swojska, nie zmieniona od kilkudziesięciu lat, komputer jest tu nowością i nie pasuje do tych wnętrz. Mają „Intelektualistów” Paula Johnsona a po tą książkę przyjechałem. Pożyczyłem też grubą książkę tego autora „Początki nowoczesności” . „Intelektualistów” czytałem kiedyś i chcę ta książkę polecić w Zwierciadle. Potem do Czytelnika, ale nikogo nie ma przy stoliku, Krysia Kofta odwołała stolik bo boi się zarazy.
Dzisiaj wieczorem miałem mieć spotkanie autorskie w Podkowie Leśnej, ale w przeddzień odwołano, bo zaraza. Trochę jestem zawiedziony, już nawet przygotowałem książki do zabrania. takie spotkania dają mi energię, której na co dzień mi brakuje.
Obudził mnie M. Przywiózł z Luksemburga moje książki, które zostały po autorskich spotkaniach, które tam miałem. Spora paczka. Kilka lat poleżały, ale papier nadal biały. Powieść „Kolonia karna” .
Wpadł Robert, którego jakiś czas temu uznałem za zmarłego, a on tylko wyjechał nagle na miesiąc do Madrytu, zmienił komórkę, zszedł z facebooka. Uruchomił mi Chryslera w którym siadł akumulator. Potem długo rozmawiamy.
Wcześnie rano obudził mnie Maciej ogrodnik, dzwonił by pozdrowić i by powiedzieć, ze czytał co o nim napisałem, znajoma podsunęła mu mój felieton. Chociaż zaspany, wpadłem w w panikę, pisałem o nic serdecznie, ale jako o dziwaku, a jest osobliwa postacią. Ale był zadowolony. Nie doceniam tego, że to co piszę jednak krąży po mikroświecie. I że czasami trzeba uważać.
Antoś mówi: Mickiewiczowi musiało się bardzo nudzić, że napisał Pana Tadeusza. Ale w jego wieku, też nie zachwycałem się tym utworem. A przecież dziadek Antosia napisał biografię poety, która przez kilkadziesiąt lat była lekturą szkolną. Przetłumaczono jego „Mickiewicza” na kilkanaście języków. I dzięki tej książce mogliśmy żyć dostatnio. Ojciec uciekł w Mickiewicza od stalinizmu. Bardzo to była szczęśliwa ucieczka.
Syn mojej kuzynki Zbyszek, u nas, mieszka w Chorzowie. Prawnik. Człowiek porządny, to emanuje z niego.